symfonia #3


-Co się tak gapisz? Mowę ci odjęło?- gniewnie prycham, chociaż doskonale wiem, że nie zasłużył sobie na takie zachowanie, jednak Michał obudził we mnie feministkę, o której do tej pory nie miałam pojęcia.
-A co mam zrobić? Nie mogę cię kopnąć, tak jak ty to zrobiłaś, bo zaraz będę damskim bokserem, a histeryzować mi nie wypada.- wzrusza ramionami a ja mam ochotę go rozszarpać za tą jego obojętność, dogryzanie i minę, jakby był panem i władcą świata.
-Dobra, odsuń się, idę to rozwiązać po mojemu.- nie robię nawet kroku, przytrzymywania przez te jego starannie wyrobione ramiona, a Kurko śmieje się z moich gróźb.
-Nie urwałabyś mi go, nie ma mowy.- wyrzuca między jedną salwą a drugą, sadowiąc mnie na fotelu pasażera i starannie przypinając pasami.
-A to niby czemu?- unoszę jedną brew, a tylko wzrusza ramionami, co nie wróży raczej nic dobrego.

Zadziwiająca jest troskliwość, którą mnie obdarza, kiedy sadza mnie na kanapie, uprzednio zrzucając z niej brudną bieliznę, robi mi zieloną herbatę w moim ulubionym kubku i pozwala mi oprzeć głowę na swoim ramieniu, czemu zwykle stanowczo się sprzeciwia, bo moje kłaki łaskoczą mu szyję.
-Bartuś, czego chcesz?- udawane oburzenie doprowadza tylko do tego, że gdy gestykuluje, herbata się wylewa, parząc mi udo, a jemu nadgarstek.
-Florentyna, zastanów się nad swoim życiem.- patrzę na niego zszokowana, bo cóż można chcieć od mojego życia? Nie ma nad czym ubolewać, zawsze mogło być gorzej.
-Ej, lubię się miotać między nie do końca umeblowanym mieszkaniem, a uczelnią na której żądają nieludzkiego wysiłku i naprawdę te stare baby z butiku da się przeżyć, trzeba tylko przymknąć prawe oko, zamknąć lewe i naprawdę nie mają aż tak obwisłych cycków i zmarszczek na czole. Dramatyzujesz, serio.
-Mój Boże, nawet bym cię siłą nie zmusił do kupienia porządnego łóżka, a nie tego wyświechtanego materaca. A po za tym wcale mi nie przeszkadza to, że nie mam w czym wypić kawy, bo akurat kubki są brudne. Możesz też do woli leżeć najebana i zgotować, bylebyś nie rzygała na moje niebieskie koszule. Białe bym ci wybaczył, ale nigdy niebieskie, to jest świętość, zresztą wiesz o tym.
-Do rzeczy.- warczę, bo nie w smak mi wspominanie wszystkich pijackich awantur, które mu wyrządzałam i aż mi go szkoda się zrobiło, a to mnie może zgubić, bo Kurko ewidentnie coś knuje.
-Powiesz Ulce o Winiarskim?
-No pewnie, najlepiej w walentynki, to już niedługo.- wzruszam ramionami, mając nadzieję że ta tępa dzida zrozumiała ironię w moim głosie. Przygryza wargę i przygląda mi się w milczeniu, jakby coś analizował, a ja dochodzę do wniosku, że kiedyś doprowadzi mnie do rozstroju nerwowego i zamkną mnie z psycholami.
-Tak myślałem. A nie pomyślałaś o tym, że jeśli Ulka będzie brnęła w zrobienie z niego perfekcyjnego tatusia, co jest prawdopodobne po jej wypowiedzi, to on będzie przyłaził do was, aż wreszcie, żeby zrujnować wam życie, powie jej o wszystkim?- zrobił zadowoloną minę, jakby odkrył Amerykę, a ja ku rozpaczy, musiałam mu tym razem przyznać rację. Dlaczego wplątany w dziecko, którego nie chciał i które spieprzy mu życie miałby siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak ktoś układa mu plan dnia, dorzuca nowe obowiązki i daje istotę, której nie chce, a powinien pokochać? Druga strona medalu jest taka, że nie żebym zarzucała Ulce brak asertywności, ale to więcej niż pewne, że ugnie się, zdecyduje na jakieś alimenty po kryjomu, nocami będzie płakać w poduszkę, a potem żałować do końca życia. Nie od dziś ją znam.
Ku mojemu zaskoczeniu, wstąpiła w nią jakaś nieznana energia, bo dzwoniąc do mnie, miała głos przepełniony nienawiścią i nakazała mi natychmiast wrócić do domu, bo jest ważna sprawa do omówienia.
Bartosz westchnął przeciągle.
-Rozumiem, że mam cię odwieźć?- ziewając niemiłosiernie zwlekł się na dół do auta, pomrukując i rzucając mi groźne spojrzenia, od których prawie padłam trupem.
Bez żadnych łez, papierosów smutnej muzyki, chusteczek i lodów waniliowych mówi mi o Florianie, jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem, a oni małżeństwem z kilkuletnim stażem. Bałam się zapytać, jak ona sobie to wszystko wyobraża i czy jest na tyle naiwna, że wydaje jej się, że Winiarski zostawi dla niej żonę; niestety wymknęło mi się, czego naprawdę szczerze pożałowałam, lecz ona ku mojemu zdziwieniu zamiast łkać w moje ramię, uśmiechnęła się pogodnie.
-Zostawi, nie zostawi. Czy to ma jakieś znaczenie? Najważniejsze jest to, że zmuszony będzie do uznania tego dziecka, a to już krok milowy.- nie chciałam jej psuć humoru, toteż miałam nic nie mówić.
-Ulka, wiesz że nie zmusisz go do miłości?- zapytałam, obejmując ją ramieniem i wyniośle ignorując miotającego się po kuchni Kurka; skrzywiła się, ale musiałam ją uświadomić, że ani prośbą, ani groźbą nie da się go nauczyć uczucia.
-Mnie może nienawidzić, ważne żeby Floriana kochał.- wzdycha ciężko, a ja prawie się wzruszam, że chce nazwać syna, który może się okazać córką jak ja, ale niemowlak podesłany przez wyobraźnię hamuje moją radość. Przecież one tylko wrzeszczą, jedzą i śpią. Nic po za tym.
Nie będę dla niego żadną miłą ciocią, raczej ohydną wiedźmą, która będzie zmuszona z nim przebywać. Nie polubimy się. I ta myśl sprawia, że się uśmiecham, bo to będzie chociaż nasza jedna wspólna cecha.
Użalanie się, spowiedź i zadymianie kuchni przerwał telefon Ulki.
Telefon który chyba zmienił wszystko w naszym życiu.
-Michał zaraz tu będzie. Żona się o wszystkim dowiedziała i wywaliła go z domu.- nie zwiedzie mnie jej bezbarwny ton, ponieważ doskonale wiem, że w duchu jest uradowana takim obrotem spraw; ja niekoniecznie. Nie uśmiecha mi się mieszkanie z Winiarskim pod jednym dachem, jego wielkie ego pałętające się tutaj, a po za tym to doskonały manipulator i zapewne przybywa tu w jakimś zbożnym celu i ma zamiar nas w nim wykorzystać.
O dziwo Bartosz siedzi cicho, zamiast tradycyjnie zacząć się śmiać, a jego mina nasuwa mi pewne podejrzenia co do nagłego olśnienia żony Michała, lecz siedzę cicho, a panika powoli ogarnia moje ciało.  On nie może dowiedzieć się, że znam się z Ulką, przed Ulką muszę ukryć, że z nim spałam, więc najlepiej znikać stąd, spróbować to jakoś załagodzić w ukryciu, a potem… potem czas pokaże.
-Widzisz Ula, też chciałam ci coś powiedzieć.- wybiegam z kuchni do swojego pokoju, wyciągając walizkę i wrzucając do niej wszystkie rzeczy walające się po podłodze; zbieram płyty, koszulki, swetry, bieliznę, zeszyty oraz ołówki. Zszokowani Kurko i Urszula przyglądają mi się a ja biorę głęboki wdech, w myślach wyzywam się od idiotek i wraz z wypowiedzianymi słowami marnuję ostatnią szansę na uniknięcie katastrofy.
-Wyprowadzam się.- Boże, jacy oni dopasowani; jednocześnie wybuchają śmiechem, a ja wynoszę bagaż do przedpokoju.
-Już dawno miałam ci to mówić, ale nie było okazji. Jesteśmy z Bartkiem parą i chcemy zamieszkać razem.
Wspaniale, i co teraz?
Gratuluję Florentyno idiotyzmu. 


__________

I oni i ja, jesteśmy zdrowo pierdolnięci. 

15 komentarzy:

  1. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że bardzo mi się podoba! :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://szczescierodzinamiloscwygrana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej,ale to jest takie pozytywne pierdolnięcie :D. Florka ma niesamowicie zryte w mózgu, przecież w końcu Winiarski się dowie, że się znają i już nie będzie tak słodko. Czekam na rozwój wydarzeń, przybędę tu w następnym tygodniu. A moją Laurę na razie zostawiam w spokoju. Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, zaczynam wielbić Florkę! ( Bo Bartka to pokochałam od pierwszego jego zdania tutaj).
    I to pierdolnięcie jest zajebiste ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ożesz kurwasz.
    Brak mi słów do Ciebie, kobieto.
    (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle, to nieźle im się to wszystko popieprzyło.
      ALE ŻEBY SIĘ WYPROWADZAĆ DO KURKA?!
      W głowie mi się to nie mieści.

      Usuń
    2. Hej, ziel... Mam prośbę i boję się, że będziesz na mnie krzyczeć. :D Czy mogłabym dostać wszystkie Twoje opowiadania na maila...? [Nie krzycz na mnie! :c] Bo onet doprowadza mnie do furii. O, na ten: littlexwitch@gmail.com Wiem, że mnie lubisz :*
      Przepraszam za spam :)

      Usuń
    3. jaki onet? mnie już nie ma na onecie :D

      Usuń
    4. Wzięłabyś się i zastanowiła co mówisz. :P
      No prooooooszę!

      Usuń
  5. Czy tylko mi się wydaje, że tego się nie da ukryć?
    W każdym razie uwielbiam Twojego Bartka i Florentynę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam ich lubię :) Ale pierdolnięci to oni są, a w ogóle Florentyna i ten pomysł zamieszkania u Bartka. Zobaczymy co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Florentyna powaliła mnie na kolana ;)
    Pierdolnięta ona jest i to zdrowo, ale i tak ją lubię ;)
    A i powinna powiedzieć Uli o Michale, zanim on dowie się, że Uli i Florentyna się znają.

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja to zdrowe pierdolnięcie uwielbiam. *.*
    ejże, do Kurka? czy tę naszą Flo doszczętnie pojebało? jak z nim można wytrzymać choć dobę, w dodatku pod jednym dachem?

    OdpowiedzUsuń
  9. osz jaki chaos. Florentyna dziecko kosmosu :D
    Ale lubię tą dziewczynę mimo, że jest popieprzona :3
    Zapraszam do mnie na http://lonely-moths.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki kosmos.
    Flo i Bartuś, ahahaha.

    OdpowiedzUsuń
  11. AHAHAHAHA, zabiłaś mnie. "Jesteśmy z Bartkiem parą" zwaliło mnie z krzesła. Masz gest :D

    OdpowiedzUsuń