-Co się tak gapisz? Mowę ci odjęło?- gniewnie prycham,
chociaż doskonale wiem, że nie zasłużył sobie na takie zachowanie, jednak
Michał obudził we mnie feministkę, o której do tej pory nie miałam pojęcia.
-A co mam zrobić? Nie mogę cię kopnąć, tak jak ty to
zrobiłaś, bo zaraz będę damskim bokserem, a histeryzować mi nie wypada.-
wzrusza ramionami a ja mam ochotę go rozszarpać za tą jego obojętność,
dogryzanie i minę, jakby był panem i władcą świata.
-Dobra, odsuń się, idę to rozwiązać po mojemu.- nie robię
nawet kroku, przytrzymywania przez te jego starannie wyrobione ramiona, a Kurko
śmieje się z moich gróźb.
-Nie urwałabyś mi go, nie ma mowy.- wyrzuca między jedną
salwą a drugą, sadowiąc mnie na fotelu pasażera i starannie przypinając pasami.
-A to niby czemu?- unoszę jedną brew, a tylko wzrusza
ramionami, co nie wróży raczej nic dobrego.
Zadziwiająca jest troskliwość, którą mnie obdarza, kiedy
sadza mnie na kanapie, uprzednio zrzucając z niej brudną bieliznę, robi mi
zieloną herbatę w moim ulubionym kubku i pozwala mi oprzeć głowę na swoim
ramieniu, czemu zwykle stanowczo się sprzeciwia, bo moje kłaki łaskoczą mu
szyję.
-Bartuś, czego chcesz?- udawane oburzenie doprowadza tylko
do tego, że gdy gestykuluje, herbata się wylewa, parząc mi udo, a jemu
nadgarstek.
-Florentyna, zastanów się nad swoim życiem.- patrzę na niego
zszokowana, bo cóż można chcieć od mojego życia? Nie ma nad czym ubolewać,
zawsze mogło być gorzej.
-Ej, lubię się miotać między nie do końca umeblowanym
mieszkaniem, a uczelnią na której żądają nieludzkiego wysiłku i naprawdę te
stare baby z butiku da się przeżyć, trzeba tylko przymknąć prawe oko, zamknąć
lewe i naprawdę nie mają aż tak obwisłych cycków i zmarszczek na czole.
Dramatyzujesz, serio.
-Mój Boże, nawet bym cię siłą nie zmusił do kupienia
porządnego łóżka, a nie tego wyświechtanego materaca. A po za tym wcale mi nie
przeszkadza to, że nie mam w czym wypić kawy, bo akurat kubki są brudne. Możesz
też do woli leżeć najebana i zgotować, bylebyś nie rzygała na moje niebieskie
koszule. Białe bym ci wybaczył, ale nigdy niebieskie, to jest świętość, zresztą
wiesz o tym.
-Do rzeczy.- warczę, bo nie w smak mi wspominanie wszystkich
pijackich awantur, które mu wyrządzałam i aż mi go szkoda się zrobiło, a to
mnie może zgubić, bo Kurko ewidentnie coś knuje.
-Powiesz Ulce o Winiarskim?
-No pewnie, najlepiej w walentynki, to już niedługo.-
wzruszam ramionami, mając nadzieję że ta tępa dzida zrozumiała ironię w moim
głosie. Przygryza wargę i przygląda mi się w milczeniu, jakby coś analizował, a
ja dochodzę do wniosku, że kiedyś doprowadzi mnie do rozstroju nerwowego i
zamkną mnie z psycholami.
-Tak myślałem. A nie pomyślałaś o tym, że jeśli Ulka będzie
brnęła w zrobienie z niego perfekcyjnego tatusia, co jest prawdopodobne po jej
wypowiedzi, to on będzie przyłaził do was, aż wreszcie, żeby zrujnować wam
życie, powie jej o wszystkim?- zrobił zadowoloną minę, jakby odkrył Amerykę, a
ja ku rozpaczy, musiałam mu tym razem przyznać rację. Dlaczego wplątany w
dziecko, którego nie chciał i które spieprzy mu życie miałby siedzieć
bezczynnie i patrzeć, jak ktoś układa mu plan dnia, dorzuca nowe obowiązki i
daje istotę, której nie chce, a powinien pokochać? Druga strona medalu jest
taka, że nie żebym zarzucała Ulce brak asertywności, ale to więcej niż pewne,
że ugnie się, zdecyduje na jakieś alimenty po kryjomu, nocami będzie płakać w
poduszkę, a potem żałować do końca życia. Nie od dziś ją znam.
Ku mojemu zaskoczeniu, wstąpiła w nią jakaś nieznana
energia, bo dzwoniąc do mnie, miała głos przepełniony nienawiścią i nakazała mi
natychmiast wrócić do domu, bo jest ważna sprawa do omówienia.
Bartosz westchnął przeciągle.
-Rozumiem, że mam cię odwieźć?- ziewając niemiłosiernie
zwlekł się na dół do auta, pomrukując i rzucając mi groźne spojrzenia, od
których prawie padłam trupem.
Bez żadnych łez, papierosów smutnej muzyki, chusteczek i
lodów waniliowych mówi mi o Florianie, jakby to była najnaturalniejsza rzecz
pod słońcem, a oni małżeństwem z kilkuletnim stażem. Bałam się zapytać, jak ona
sobie to wszystko wyobraża i czy jest na tyle naiwna, że wydaje jej się, że
Winiarski zostawi dla niej żonę; niestety wymknęło mi się, czego naprawdę
szczerze pożałowałam, lecz ona ku mojemu zdziwieniu zamiast łkać w moje ramię,
uśmiechnęła się pogodnie.
-Zostawi, nie zostawi. Czy to ma jakieś znaczenie?
Najważniejsze jest to, że zmuszony będzie do uznania tego dziecka, a to już krok
milowy.- nie chciałam jej psuć humoru, toteż miałam nic nie mówić.
-Ulka, wiesz że nie zmusisz go do miłości?- zapytałam,
obejmując ją ramieniem i wyniośle ignorując miotającego się po kuchni Kurka;
skrzywiła się, ale musiałam ją uświadomić, że ani prośbą, ani groźbą nie da się
go nauczyć uczucia.
-Mnie może nienawidzić, ważne żeby Floriana kochał.- wzdycha
ciężko, a ja prawie się wzruszam, że chce nazwać syna, który może się okazać
córką jak ja, ale niemowlak podesłany przez wyobraźnię hamuje moją radość.
Przecież one tylko wrzeszczą, jedzą i śpią. Nic po za tym.
Nie będę dla niego żadną miłą ciocią, raczej ohydną wiedźmą,
która będzie zmuszona z nim przebywać. Nie polubimy się. I ta myśl sprawia, że
się uśmiecham, bo to będzie chociaż nasza jedna wspólna cecha.
Użalanie się, spowiedź i zadymianie kuchni przerwał telefon
Ulki.
Telefon który chyba zmienił wszystko w naszym życiu.
-Michał zaraz tu będzie. Żona się o wszystkim dowiedziała i
wywaliła go z domu.- nie zwiedzie mnie jej bezbarwny ton, ponieważ doskonale
wiem, że w duchu jest uradowana takim obrotem spraw; ja niekoniecznie. Nie
uśmiecha mi się mieszkanie z Winiarskim pod jednym dachem, jego wielkie ego
pałętające się tutaj, a po za tym to doskonały manipulator i zapewne przybywa
tu w jakimś zbożnym celu i ma zamiar nas w nim wykorzystać.
O dziwo Bartosz siedzi cicho, zamiast tradycyjnie zacząć się
śmiać, a jego mina nasuwa mi pewne podejrzenia co do nagłego olśnienia żony
Michała, lecz siedzę cicho, a panika powoli ogarnia moje ciało. On nie może dowiedzieć się, że znam się z
Ulką, przed Ulką muszę ukryć, że z nim spałam, więc najlepiej znikać stąd, spróbować
to jakoś załagodzić w ukryciu, a potem… potem czas pokaże.
-Widzisz Ula, też chciałam ci coś powiedzieć.- wybiegam z
kuchni do swojego pokoju, wyciągając walizkę i wrzucając do niej wszystkie
rzeczy walające się po podłodze; zbieram płyty, koszulki, swetry, bieliznę,
zeszyty oraz ołówki. Zszokowani Kurko i Urszula przyglądają mi się a ja biorę
głęboki wdech, w myślach wyzywam się od idiotek i wraz z wypowiedzianymi
słowami marnuję ostatnią szansę na uniknięcie katastrofy.
-Wyprowadzam się.- Boże, jacy oni dopasowani; jednocześnie
wybuchają śmiechem, a ja wynoszę bagaż do przedpokoju.
-Już dawno miałam ci to mówić, ale nie było okazji. Jesteśmy
z Bartkiem parą i chcemy zamieszkać razem.
Wspaniale, i co teraz?
Gratuluję Florentyno idiotyzmu.
__________
I oni i ja, jesteśmy zdrowo pierdolnięci.
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że bardzo mi się podoba! :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://szczescierodzinamiloscwygrana.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEj,ale to jest takie pozytywne pierdolnięcie :D. Florka ma niesamowicie zryte w mózgu, przecież w końcu Winiarski się dowie, że się znają i już nie będzie tak słodko. Czekam na rozwój wydarzeń, przybędę tu w następnym tygodniu. A moją Laurę na razie zostawiam w spokoju. Buziaki :))
OdpowiedzUsuńJezu, zaczynam wielbić Florkę! ( Bo Bartka to pokochałam od pierwszego jego zdania tutaj).
OdpowiedzUsuńI to pierdolnięcie jest zajebiste ♥
Ożesz kurwasz.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów do Ciebie, kobieto.
(:
A tak w ogóle, to nieźle im się to wszystko popieprzyło.
UsuńALE ŻEBY SIĘ WYPROWADZAĆ DO KURKA?!
W głowie mi się to nie mieści.
Hej, ziel... Mam prośbę i boję się, że będziesz na mnie krzyczeć. :D Czy mogłabym dostać wszystkie Twoje opowiadania na maila...? [Nie krzycz na mnie! :c] Bo onet doprowadza mnie do furii. O, na ten: littlexwitch@gmail.com Wiem, że mnie lubisz :*
UsuńPrzepraszam za spam :)
jaki onet? mnie już nie ma na onecie :D
UsuńWzięłabyś się i zastanowiła co mówisz. :P
UsuńNo prooooooszę!
Czy tylko mi się wydaje, że tego się nie da ukryć?
OdpowiedzUsuńW każdym razie uwielbiam Twojego Bartka i Florentynę.
Ja tam ich lubię :) Ale pierdolnięci to oni są, a w ogóle Florentyna i ten pomysł zamieszkania u Bartka. Zobaczymy co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńFlorentyna powaliła mnie na kolana ;)
OdpowiedzUsuńPierdolnięta ona jest i to zdrowo, ale i tak ją lubię ;)
A i powinna powiedzieć Uli o Michale, zanim on dowie się, że Uli i Florentyna się znają.
a ja to zdrowe pierdolnięcie uwielbiam. *.*
OdpowiedzUsuńejże, do Kurka? czy tę naszą Flo doszczętnie pojebało? jak z nim można wytrzymać choć dobę, w dodatku pod jednym dachem?
osz jaki chaos. Florentyna dziecko kosmosu :D
OdpowiedzUsuńAle lubię tą dziewczynę mimo, że jest popieprzona :3
Zapraszam do mnie na http://lonely-moths.blogspot.com/
Jaki kosmos.
OdpowiedzUsuńFlo i Bartuś, ahahaha.
AHAHAHAHA, zabiłaś mnie. "Jesteśmy z Bartkiem parą" zwaliło mnie z krzesła. Masz gest :D
OdpowiedzUsuń