Chyba jestem w stanie wygryźć wróżbitę Macieja z jego
stanowiska, bo nie pomyliłam się ani trochę, co do najbliższej przyszłości: ja
jestem okropną jędzą, wystawiającą język do udającego grzeczny sen dziecka,
Florian to zaś rozwrzeszczany bachor, zabierający mi Ulkę. Nie mogłam się z nią
napić wódki, zapalić papierosa, ani pokrzyczeć do jakiś durnych popowych
kawałków; ba, nie mogłam z nią normalnie porozmawiać, bo jej uwagę absorbował
pomiot szatana, Michał i domowe obowiązki. A mówić było o czym, bo zaczynałam
czekać na Kurka z niecierpliwością, kiedy skończy trening, przytulać się do
niego bez powodu, mówić mu o wszystkim co mnie cieszy, boli i smuci, a nawet
nie zbyłam go prychnięciem, kiedy z błyskiem w oku i Florianem na piersi mówił
mi, że moglibyśmy się też postarać, tylko delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie Flo, to nie jakieś durne przywiązanie i emocjonalne rozchwianie,
ty się po prostu zakochałaś, durna pało.- oznajmiła mi, kiedy udało jej się
zapakować synka w wózek i Michał zabrał go na spacer, co skwitowałam głośnym
prychnięciem.
Lubię, kiedy Ulka mi ubliża, aby doprowadzić do porządku,
ale tym razem musiałam wybuchnąć śmiechem, bo jej teza była niedorzeczna i
klasyfikowała się do tych wszystkich bzdur, jakie lubił publikować Pudelek.
Bzdury Ulki zasiały we mnie jednak ziarnko niepewności i od
tego czasu przyglądałam się dokładniej Bartoszowi, kiedy spał, jadł, grał,
oglądał jakiś film, albo czytał książkę na balkonie przy zachodzącym słońcu. No
co?, słyszałam wtedy i zbywałam go jakąś bzdurą lub zwyczajnym uśmiechem, a on
patrzył się na mnie podejrzliwie. Doszłam do wniosku, że chyba nie potrafiłabym
żyć bez niego i beznadziejnie smutno jest, kiedy wyjeżdża na mecze i zostawia
mnie samą. Ale to jeszcze nie żadna cholerna miłość.
Czytanie cudzej korespondencji jest chamstwem, ale kiedy
ktoś zostawia jakiś świstek na środku stołu, to można do niego zajrzeć, lecz
czasami lepiej jest nie wsadzać nosa w nieswoje sprawy i nie wiedzieć o kilku
rzeczach. Takich na przykład jak ta, że Kurek podpisał kontrakt z Dynamo
Moskwa, o niczym mi nie mówiąc, który obowiązuje go od przyszłego miesiąca, nic
mi o tym nie mówiąc. Sama siebie zaskoczyłam; powinnam być na niego wściekła,
oznajmić mu wyniosłym tonem, że to koniec i wynieść się od niego w trybie
natychmiastowym, a zamiast tego popłakałam sobie, do momentu, w którym nie
wrócił i nie zobaczył mnie z czerwonymi oczyma i śladami tuszu na policzkach.
Tulił mnie do siebie, o nic nie pytając i było mi cholernie dobrze, ale zaraz
sobie przypomniałam, że wcale nie jest dobrze, bo za miesiąc go nie będzie,
tylko zabierze mi go jakaś pieprzona Rosja, której zresztą nigdy nie lubiłam.
-Jesteś kłamcą i oszustem.- mruczę żałośnie, nie potrafiąc
wykrzesać z siebie energii na poważny wrzask. Patrzy na mnie pytająco, a ja
podbródkiem wskazuję na stół, na którym leży oferta z Dynamo.
-Flo, jedź ze mną.- po paru sekundach mrugania i wpatrywania
się w niego z niedowierzaniem, zorientowałam się, że nie żartuje. Chce, żebym
wyjechała z nim na jakąś Syberię, zostawiając tutaj Ulkę, studia, pracę,
rodzinę, wszystko.
Nagle w głowie pojawia się jakaś dziwna przerysowana Urszula,
oznajmiająca, że miłość wymaga poświęceń. Ale skoro tak, to mógł dla mnie
odrzucić tą ofertę, myślę i zaczyna mnie boleć jak cholerną egoistką jestem.
Ale nie to jest najgorsze. Nie potrafię żyć bez niego ani zostawić wszystkiego
za sobą, a niezdecydowanie prowadzi zazwyczaj do złych decyzji, w których
podejmowaniu jestem mistrzem. To mój nietrafny wybór, żeby iść do łóżka z
Winiarskim doprowadził do łańcucha zdarzeń, w którym znajduję się ja, Bartosz i
niechybny koniec nadziei na coś nowego, lepszego i dodającego mojemu życiu
jakiegoś kolorytu.
Zastanawiam się, co będzie dalej i potrzebuję bliskości jak
nigdy, lecz stanowczo odsuwam jego słoń z mojego policzka. Pełno we mnie
paradoksów i sama siebie nie potrafię zrozumieć.
-Wybacz Bartek, nie mogę.
_____________
SPIERDOLIŁAM
kocham.
OdpowiedzUsuńi wcale nie spierdoliłaś, tylko ostatni wers mnie wkurwił.
UsuńI mnie też.
UsuńSpierdoliłaś ich związek, ale możesz to jeszcze naprawić ;)
OdpowiedzUsuńBartosz idiota, nie wie, że o tak ważnych decyzjach rozmawia się z osobą, z którą jest się w związku i utrzymuje się, że się kocha?
OdpowiedzUsuńNic nie spierdoliłaś.
OdpowiedzUsuńA Florentyna powinna jechać z Bartkiem. Kocha go, choć nie chce się do tego przyznać ;) Mam jednak nadzieję,że zmieni zdanie ;)
Flo nie myśli jakoś specjalnie racjonalnie, Bartosz jest głupcem. Ale i tak powinna z nim jechać, tak po prostu. Bo go kocha, tyle.
OdpowiedzUsuńNie spierdoliłaś :)... Flo boi się kochać, takie moje zdanie
OdpowiedzUsuńchciałam dodać, że pojawiła sie u mnie nowość na http://zielony-gaj.blogspot.com/
UsuńFlo jest lekko zagubiona, chyba sama nie wie, czego chce, Ulka ma rację. I nie spieprzyłaś! Ja to uwielbiam, chyba w sumie jak każde Twoje opowiadanie! :)))))
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło, ale Flo powinna wyjechać do Rosji razem z Bartkiem. Natomiast Kurek mógł chociaż jej powiedzieć że rozgląda się za nowym klubem, a nie ze stawia ją przed faktem dokonanym.
OdpowiedzUsuńjedyne, co tu jest spierdolone, to szansa Flo na szczęśliwy związek z Bartkiem. i aż sama się dziwię, że w moim mniemaniu szczęśliwy związek z Kurko jest możliwy. Florentyno, do Ruskaczy, now!
OdpowiedzUsuń