symfonia #7


Chyba jestem w stanie wygryźć wróżbitę Macieja z jego stanowiska, bo nie pomyliłam się ani trochę, co do najbliższej przyszłości: ja jestem okropną jędzą, wystawiającą język do udającego grzeczny sen dziecka, Florian to zaś rozwrzeszczany bachor, zabierający mi Ulkę. Nie mogłam się z nią napić wódki, zapalić papierosa, ani pokrzyczeć do jakiś durnych popowych kawałków; ba, nie mogłam z nią normalnie porozmawiać, bo jej uwagę absorbował pomiot szatana, Michał i domowe obowiązki. A mówić było o czym, bo zaczynałam czekać na Kurka z niecierpliwością, kiedy skończy trening, przytulać się do niego bez powodu, mówić mu o wszystkim co mnie cieszy, boli i smuci, a nawet nie zbyłam go prychnięciem, kiedy z błyskiem w oku i Florianem na piersi mówił mi, że moglibyśmy się też postarać, tylko delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie Flo, to nie jakieś durne przywiązanie i emocjonalne rozchwianie, ty się po prostu zakochałaś, durna pało.- oznajmiła mi, kiedy udało jej się zapakować synka w wózek i Michał zabrał go na spacer, co skwitowałam głośnym prychnięciem.
Lubię, kiedy Ulka mi ubliża, aby doprowadzić do porządku, ale tym razem musiałam wybuchnąć śmiechem, bo jej teza była niedorzeczna i klasyfikowała się do tych wszystkich bzdur, jakie lubił publikować Pudelek.
Bzdury Ulki zasiały we mnie jednak ziarnko niepewności i od tego czasu przyglądałam się dokładniej Bartoszowi, kiedy spał, jadł, grał, oglądał jakiś film, albo czytał książkę na balkonie przy zachodzącym słońcu. No co?, słyszałam wtedy i zbywałam go jakąś bzdurą lub zwyczajnym uśmiechem, a on patrzył się na mnie podejrzliwie. Doszłam do wniosku, że chyba nie potrafiłabym żyć bez niego i beznadziejnie smutno jest, kiedy wyjeżdża na mecze i zostawia mnie samą. Ale to jeszcze nie żadna cholerna miłość.
Czytanie cudzej korespondencji jest chamstwem, ale kiedy ktoś zostawia jakiś świstek na środku stołu, to można do niego zajrzeć, lecz czasami lepiej jest nie wsadzać nosa w nieswoje sprawy i nie wiedzieć o kilku rzeczach. Takich na przykład jak ta, że Kurek podpisał kontrakt z Dynamo Moskwa, o niczym mi nie mówiąc, który obowiązuje go od przyszłego miesiąca, nic mi o tym nie mówiąc. Sama siebie zaskoczyłam; powinnam być na niego wściekła, oznajmić mu wyniosłym tonem, że to koniec i wynieść się od niego w trybie natychmiastowym, a zamiast tego popłakałam sobie, do momentu, w którym nie wrócił i nie zobaczył mnie z czerwonymi oczyma i śladami tuszu na policzkach. Tulił mnie do siebie, o nic nie pytając i było mi cholernie dobrze, ale zaraz sobie przypomniałam, że wcale nie jest dobrze, bo za miesiąc go nie będzie, tylko zabierze mi go jakaś pieprzona Rosja, której zresztą nigdy nie lubiłam.
-Jesteś kłamcą i oszustem.- mruczę żałośnie, nie potrafiąc wykrzesać z siebie energii na poważny wrzask. Patrzy na mnie pytająco, a ja podbródkiem wskazuję na stół, na którym leży oferta z Dynamo.
-Flo, jedź ze mną.- po paru sekundach mrugania i wpatrywania się w niego z niedowierzaniem, zorientowałam się, że nie żartuje. Chce, żebym wyjechała z nim na jakąś Syberię, zostawiając tutaj Ulkę, studia, pracę, rodzinę, wszystko.
Nagle w głowie pojawia się jakaś dziwna przerysowana Urszula, oznajmiająca, że miłość wymaga poświęceń. Ale skoro tak, to mógł dla mnie odrzucić tą ofertę, myślę i zaczyna mnie boleć jak cholerną egoistką jestem. Ale nie to jest najgorsze. Nie potrafię żyć bez niego ani zostawić wszystkiego za sobą, a niezdecydowanie prowadzi zazwyczaj do złych decyzji, w których podejmowaniu jestem mistrzem. To mój nietrafny wybór, żeby iść do łóżka z Winiarskim doprowadził do łańcucha zdarzeń, w którym znajduję się ja, Bartosz i niechybny koniec nadziei na coś nowego, lepszego i dodającego mojemu życiu jakiegoś kolorytu.
Zastanawiam się, co będzie dalej i potrzebuję bliskości jak nigdy, lecz stanowczo odsuwam jego słoń z mojego policzka. Pełno we mnie paradoksów i sama siebie nie potrafię zrozumieć.
-Wybacz Bartek, nie mogę.


_____________
SPIERDOLIŁAM

12 komentarzy:

  1. Spierdoliłaś ich związek, ale możesz to jeszcze naprawić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartosz idiota, nie wie, że o tak ważnych decyzjach rozmawia się z osobą, z którą jest się w związku i utrzymuje się, że się kocha?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie spierdoliłaś.
    A Florentyna powinna jechać z Bartkiem. Kocha go, choć nie chce się do tego przyznać ;) Mam jednak nadzieję,że zmieni zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Flo nie myśli jakoś specjalnie racjonalnie, Bartosz jest głupcem. Ale i tak powinna z nim jechać, tak po prostu. Bo go kocha, tyle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spierdoliłaś :)... Flo boi się kochać, takie moje zdanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam dodać, że pojawiła sie u mnie nowość na http://zielony-gaj.blogspot.com/

      Usuń
  6. Flo jest lekko zagubiona, chyba sama nie wie, czego chce, Ulka ma rację. I nie spieprzyłaś! Ja to uwielbiam, chyba w sumie jak każde Twoje opowiadanie! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło, ale Flo powinna wyjechać do Rosji razem z Bartkiem. Natomiast Kurek mógł chociaż jej powiedzieć że rozgląda się za nowym klubem, a nie ze stawia ją przed faktem dokonanym.

    OdpowiedzUsuń
  8. jedyne, co tu jest spierdolone, to szansa Flo na szczęśliwy związek z Bartkiem. i aż sama się dziwię, że w moim mniemaniu szczęśliwy związek z Kurko jest możliwy. Florentyno, do Ruskaczy, now!

    OdpowiedzUsuń