Jest coś w czym jestem dobra: w wyskakiwaniu z łóżka. Robię
to tak szybko, że Kurek nie zdążył nawet otworzyć oczu. Otwiera usta, żeby coś
powiedzieć, ale uniemożliwiam mu to, wychodząc.
Chciałabym z kimś porozmawiać, wyżalić się komuś z nocy z
tym zgredem i usłyszeć coś innego niż zapewnienia, że będzie dobrze.
Ulka nie była zbyt trafionym pomysłem, ponieważ skoro
teatralnie oznajmiłam jej, że kocham Bartosza i się do niego przeprowadzam,
rzeczą oczywistą jest, że ze sobą sypiamy. Może mogę powiedzieć jej, że
obiecałam Bogu czystość do ślubu i nie umiem sobie z tym poradzić? Nie, nie
uwierzy, albo jeszcze bardziej się zdołuje swoim dzieckiem z nieprawego łoża;
nie miałam nic do nich, w każdym bądź razie traktowałam je na równi z innymi.
Ja po prostu nie lubiłam dzieciaków, bo to chyba nie moja natura, karmić,
śpiewać kołysanki, czytać bajki, przytyć i martwić się nieodpowiedzialnością
faceta który mi go zrobił.
Wylądowałam jednak w do niedawna naszej, przytulnej,
zagraconej kuchni, z zieloną herbatą i co chwilę krzywiącą się Ulką,
twierdzącą, że jednak wszystko jest w porządku.
-Przespałam się z Bartoszem.- mruczę, a ona patrzy na mnie
jak na debilkę, no i słusznie. Też bym z tego nic nie rozumiała.
Flo, to chyba nic dziwnego?- zauważa, unosząc lekko brwi i
krzywiąc się, gdy odpalam papierosa. Natychmiast go gaszę, z niepokojem patrząc
na jej brzuch.
-Oh, daj spokój, cackasz się jak z jakimś dzieckiem. Zapal
sobie, tylko Michał będzie zły, że śmierdzi.
Wszędobylski Michał nie pozwala mi nawet się potruć.
-No to o co chodzi z tym Kurkiem?- szybko zmienia temat,
widząc moją zaciętą minę i zaciśnięte pięści. Mam przeogromną ochotę odkręcenia
wszystkiego, wrócenia do stanu, kiedy wzdychałam do Winiarskiego podczas
rozgrzewek przed meczami Skry, spałam w swoim, miętowym i małym pokoju, Bartosz
był tylko irytującym gadułą, wpraszającym się na obiad i pijącym ze mną wódkę
rozrywkowo co weekend.
-Nie jestem z nim, ja po prostu chciałam, żebyś miała
swobodę z Michałem, mogła jakoś ułożyć swoje życie.- wzruszam ramionami, mając
nadzieję, że Ulka to kupi.
Kupuje, bo po chwili ląduję w jej objęciach, a ona płacze,
że nie musiałam tego robić, że jestem wspaniałą przyjaciółką, a że Kurek to
idiota i jakoś sobie z nim poradzimy, a ja czuję, jak cholernie na to nie
zasługuję.
-Teraz już możesz wrócić do domu, przecież Michaś się nie
obrazi, zrozumie.- z pewnością zrozumie obecność byłej kochanki pod jednym
dachem, powita ją z otwartymi ramionami, a nawet uśmiechnie się dla niepoznaki,
kiedy jej walizki wylądują po raz kolejny w ciasnym przedpokoju.
-Nie, nie mogę zostawić Bartka. Muszę z nim porozmawiać.- to
ostatnie było jednym z niewielu prawdziwych zdań wypowiedzianych przeze mnie
ostatnio. Zostawić bym go mogła, nawet chciałam, ale nie wiedziałam, co począć
dalej; zwyczajnie się pogubiłam.
Podskoczyłam, gdy tylko usłyszałam donośny trzask, a Ulka
rozpromieniła się i pobiegła przywitać Winiarskiego. Patrzyłam na niego za
plecami Urszuli z nienawiścią, a on tylko ironicznie się uśmiechał, trzymając
podbródek na jej głowie i delikatnie masując jej brzuch.
-Ja już muszę iść, trzymaj się.- pocałowałam ją w policzek,
rzuciłam zimne cześć do Michała, pokonując pokusę nadepnięcia mu na stopę i
niemalże wybiegłam z napiętej strefy.
-Florentyna.- usłyszałam, ale nie odwróciłam się.
Przyspieszyłam kroku, wkładając słuchawki do uszu, lecz Winiarski zerwał je,
zmuszając tą ogromną ręką do przystanięcia.
-Czego chcesz?- zmroziłam go wzorkiem, ale nie przejął się,
tylko uśmiechnął z wyższością, za którą miałam ochotę uderzyć go w twarz.
-Co tam u Bartka?- z całej siły, starając się nie
zarumienić, opowiedziałam, że bardzo dobrze, fantastycznie wręcz, a jak dostaną
w klubie wolne, to planujemy wyjazd na wspólne, wyczekiwane wakacje. Widząc
minę Michała, zaczęłam zdawać sobie sprawę, że mówię jak jakaś psychopatka, a
ktoś, kto opowiada o ukochanym, nie przestępuje z nogi na nogę, nie obgryza paznokci,
a jego głos nie ma barwy solistki z arii operowej.
-A to dziwne, bo wiesz, kiedy przebierałem się, niefortunnie
schowany za szafką, Bartuś opowiadał Marcinowi, że się z tobą przespał.-
poruszył brwiami, a ja ruszyłam przed siebie, starając się nie ulec pokusie
wepchnięcia Winiarskiego pod samochód.
-To chyba nic dziwnego, zważając na wasze przerośnięte ego i
pragnienie pochwalenia się ekscesami. Ty nigdy nie opowiadałeś Mariuszowi o
upojnych nocach z Dagmarą? Albo Ulką?- za daleko się posuwasz, Florentyno,
naprawdę.
-Nie. O tobie mówiłem, bo byłaś tego warta. A Kurek mówił
takim tonem, jakbyście zrobili to pierwszy raz i to przypadkowo.
-To ciekawe.- wzruszam ramionami, wpisując kod do domofonu.
-Nie uważasz?- kolejny raz ironicznie się uśmiecha, a ja
zastanawiam się, co te idiotki oprócz pięknego ciała w nim widzą, oddając mu
się całkowicie. Przypominam sobie, że jeszcze do niedawna to ja wiłam się pod
nim prosząc o więcej. Ale nie robiłam sobie nadziei na coś innego. Tak,
naprawdę pocieszające.
-Czego ty właściwie chcesz, Winiarski? Rób co chcesz, oprócz
krzywdzenia Ulki, bo wtedy już możesz pożegnać się z jajami.- syczę gniewnie.
-Ja wiem, że ty coś kombinujesz, Florentyna. Nie dam sobie
znów zniszczyć życia.- tak po prostu odszedł, zostawiając mnie z ogromnym
mętlikiem w głowie.
Kurek gotował. Ta myśl mnie przeraża, dlatego pierwsze co to
biegnę do kuchni uratować tyle garnków, ile się jeszcze da. Przy okazji
otwieram okno, bo dym można by kroić nożem.
-Bartek?- w fartuchu upapranym czymś czerwonym, brudnym
policzkiem i zabandażowanym kciukiem wygląda marnie, a ja odnajduję w sobie
resztkę empatii i zamiast wybuchnąć śmiechem, pomagam mu bez słowa zeskrobać
resztki kurczaka z patelni i wyczyścić piekarnik. Potem smażę naleśniki, bo do
wybitnych kucharek także nie należę, ale Kurko nie narzeka, tylko oferuje, że
jutro sprząta za mnie łazienkę.
-Okej. Odpowiadam i wpycham sobie do ust jedzenie, bo
kompletnie nie mam pojęcia co powiedzieć.
-Florentyna, ja cię chciałem tym jedzeniem udobruchać.- mówi
nagle, nie patrząc na mnie.
-Kurek, nie gniewam się. Zresztą, to też moja wina.-
wzruszam ramionami, bo ta noc być może wiele komplikowała, ale nie była końcem
świata.
-Nie o to chodzi. To nie był przypadek. Ja się chyba
zakochałem.
______
Rili, Kurek, rili? Zakochałeś się, ty durniu jeden?
Ach, i nie mogę się powstrzymać przed tym: STOCH ♥
a rozdział tak w oczekiwaniu na poniedziałek i na wygraną Skry.
zaklepuję!
OdpowiedzUsuńZaczynając od końca: mam nadzieję, że się nie doczekasz tej wygranej w poniedziałek <3
UsuńA przechodząc do sedna: Kurko, nie zakochałeś się, wydaje Ci się, serio.
A ja bym została w tym mieszkaniu i skutecznie uprzykrzała życie panu Nadętemu. Z przyjemnością.
Rili Kurek, rili? To wspaniale! Może w końcu Florentyna ułoży sobie życie, a Winiarski będzie jej latał koło nosa. Jest tak: ♥
OdpowiedzUsuńKurek, no nie pierdol, że się zakochałeś!
OdpowiedzUsuńSkra <3
Czyli jednak, stało się. No, ale to było nieuniknione i fajnie by było, gdyby Flo okazala się zimną suka i by zostawiła Bartusia. Jestem zła, bo nie lubię, gdy wszyscy wkoło się zakochują,a ja nie(po co ja to napisałam?) Btw pisz co masz pisać, bo robisz to dobrze <3<3 <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle Twoja na zawsze
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńoch! Uwielbiam Cię za tą Skrę jeszcze bardziej. <3
OdpowiedzUsuńA tuptając do rozdziału, to... Kurek! Piszę cicho, ale masz wielkie ucha to i tak dotrze: Nie zakochałeś się. Nie możesz, no weź!
Przepraszam, ale Flo... nie żegnajmy się z jajami Winiarskiego (łojesus ja tego nie napisałam :D)
Co ja tu miałam... A! Pisz szybko nowe. Aj lof ju!
Kurek się zakochał? No proszę. Może razem z Florentyną ułoąą sobie jakoś życie ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiniar sam sobie zniszczył życie i tyle ;) Zaskoczyłaś mnie tym że Bartek się zakochał. Ciekawe co z tego wyniknie :)
UsuńPS. Też czekam na zwycięstwo Skry, a co do skoczków to wszyscy są zajebiści, a szczególnie Piotrek Żyła "flaszka dla Morgensterna" haha :p
Czego on jeszcze od niej chce? Może harem zakłada, wówczas dwie przyjaciółki to niezły początek...
OdpowiedzUsuńZakochał się? To nawet pasowałoby do Twojej wersji jego osoby :)
Również czekam. Ciekawe, czy się doczekamy ;)
a pff, Resovia wygra. ♥
OdpowiedzUsuńKurek się zakochał? Really? No way. No chance. Nie w tym życiu i wcieleniu. A już na pewno nie w Flo.
Ech, Winiarski, jaką ja mam wielką ochotę na przypierdolenie ci. :)
Winiarskiemu to powinien ktoś utrzeć nosa, tak całego zetrzeć. Wielki Kurko się zakochał? Czyżby to mogło się zdarzyć?
OdpowiedzUsuńSkra wygra.